środa, 19 lutego 2014

Dlaczego kończę zanim zaczęłam czyli biznes to biznes

Ten post jest kierowany do osób, które albo się dziwią, że likwiduję bloga zanim zaczęłam na dobre go prowadzić, albo do tych, które zainteresowane są noszeniem maluchów i, nie wiedząc od czego zacząć, szukają informacji w internecie.
Byłam naiwna. A dziś zostałam ze swojej naiwności wyleczona.
Gdy postanowiłam prowadzić bloga przyświecał mi konkretny cel. Uważam, że noszenie jest fajne, że warto nosić, więc chciałam do noszenia zachęcić. Pokazać, że się da, że to nie jest skomplikowane, że warto się zainteresować. Umieściłam też dane kontaktowe - głównie po to, żeby w razie potrzeby móc coś podpowiedzieć. Również, nie ukrywam, po to by dowiedzieć się czy tutaj gdzie mieszkam istnieje popyt na tego rodzaju usługi. Nigdy nigdzie nie twierdziłam, że jestem ekspertem w chustonoszeniu, nie wmawiałam nikomu, że jestem profesjonalistką. Napisane było wprost: noszę syna, chcę się podzielić pasją. Gdy czegoś nie wiedziałam - szukałam, czytałam, dopytywałam. Dla siebie i dla innych.
Okazuje się jednak (i tu właśnie widać moją naiwność), że tam gdzie w grę wchodzą pieniądze nie ma miejsca na sentymenty.
Gwoli wyjaśnienia. Konsultacje chustowe u profesjonalnego doradcy chustowego to koszt ok. 120-200 zł za 1.5-2 godzin. Zapewne można znaleźć zarówno doradców droższych jak i tańszych, ale to najpopularniejszy przedział cen. Co oznacza "profesjonalny doradca"? Oznacza tyle co "po ukończeniu kursu dla doradców noszenia". Najtańszy taki kurs kosztuje 1100 zł i trwa trzy dni. Żeby była jasność: kursy są prowadzone przez prywatne szkoły doradców i nie istnieją żadne oficjalne uprawnienia, państwowe egzaminy itp. I choć z przyjemnością taki kurs bym zrobiła to po pierwsze nie stać mnie na niego a po drugie jest to nie wykonalne logistyczne z moim przyczepionym do piersi synem. Tym bardziej że w żadnym z miast w których kursy się odbywają nie mam rodziny ani znajomych wiec nie tylko musiałabym opłacić hotel dla całej rodziny ale mój mąż musiałby z młodym 8 godzin dziennie przez 3 dni chodzić po mieście i tylko przynosić mi go na karmienia. Sami rozumiecie - mało wykonalne. Do kosztów doradców trzeba doliczyć np profesjonalne lalki treningowe za ok. 100 euro i zestaw chust gdy prowadzi się warsztaty. Widać jak na dłoni - ten biznes to duże pieniądze. Co się dzieje zatem gdy ktoś bez kursu, chust i lalki chce komuś coś podpowiedzieć za darmo? Staje się konkurencją. A konkurencja w tym świecie zdrowa nie jest.
Okazało się, że na blogu "roi się od błędów" a ja jestem cwaniaczką, która żerując na wiedzy innych (to po tym jak zdałam na chustowym forum pytanie dotyczące noszenia na plecach) celowo wprowadza ludzi w błąd. Nikt nie chce uwierzyć, że moim celem nie jest zbicie fortuny, nie doczekałam się też merytorycznych uwag - poza zdrowiem uwagi na drobiazg w wiązaniu kieszonki. Co ciekawe zostało mi wytknięte np. ze pokazuje 2X który jest "niepolecany", przy czym polecony mi on został przez profesjonalną doradczynię na konsultacjach. To samo tyczyło się kilku innych uwag. Z jednej strony wytknięto mi, że chce zapłacić za pomoc, z drugiej że oczekuję pomocy za darmo przez internet. Z jednej zarzucono brak podstawowej wiedzy z drugiej zaproponowano otwarcie klubu kangura gdzie za darmo będę mogła wymieniać doświadczenia z mamami. Padło wiele nieprzyjemnych słów, kilka razy mnie obrażono.
Ten blog miał mi pomóc oderwać się od szarej rzeczywistości. Stać się odskocznią, sprawiać przyjemność. Najwyraźniej nie ma na to szans. A ja mam za miękki tyłek by się nie przejmować gdy czytam takie rzeczy.
Dlatego też uwaga dla osób które chciałyby nosić. Pamiętajcie - nie zawsze trzeba wydać kupę kasy by się motać nauczyć, czasem "profesjonalista" to osoba która skończyła jedynie 3-dniowy kurs i nie każda doradczyni to sympatyczna osóbka która lubi dzieci. Bardzo często jedyne o co jej chodzi to Wasza kasa.
Moja wiara w siebie została podkopana, wiara w ludzi też. Zabrana została mi przyjemność z pisania bloga, wyszukiwania informacji. Dlatego niniejszym się żegnam.
Pozdrawiam, 
Zamotana Żaba

3 komentarze:

  1. Wow- jestem w szoku! Normalnie szkoda gadac....Zal, zal normalnie jak czlowiek czlowiekowi potrafi zycie usrac, byle tylko wygryzc jako wyimaginowana konkurencje- zeby tylko nie zbiedniec (sic!)

    Bardzo mi przykro, ze tym ludziom udalo sie tak skutecznie obrzydzic Ci Twoja rozwijajaca sie pasje i chec zarazenia nia innych. 3maj sie cieplo:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ojjj Aga Ty akurat zawsze najmniej się przejmowałaś opinią innych, nie poddawaj się. Przyjemnie się Twojego bloga czytało, nawet jak się nie ma co w chuście nosić. Cicho liczę na to, że jak pierwsze nerwy miną to powrócisz do bloga. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że będziesz nadal rozwijać swoją pasję. Czasem mam wrażenie, że niektórzy doradcy podtrzymują atmosferę "wiedzy tajemnej" wokół chustonoszenia, żeby usprawiedliwić koszty konsultacji. Z jednej strony udzielają się na ogólnodostępnym forum, z drugiej mają pretensję, że ktoś z tego korzysta. No cóż, trzeba dbać o interesy ;)
    Nie przejmuj się frustratami, motaj dzieciaczka w chuście i nadal propaguj to wśród innych mam! Uściski!

    OdpowiedzUsuń